Po kilku mniejszych przygodach do publikacji trafił kernel 6.13. Jest to wersja latest-stable, nie LTS, więc można spodziewać się, że za 2-3 miesiące zobaczymy kolejną wersję kernela. Może to też sugerować planowana data wydania nowego Ubuntu czy Fedory (kwiecień). Obecne wydanie wprowadza kilka zmian, przyjrzyjmy się im.
Usprawnienia AMD
Właściciele sprzętu ze stajni czerwonych otrzymali najwięcej nowości. W kernelu doszła na przykład obsługa AMD 3D -V-Cache, czyli obsługa dodatkowej pamięci warstwy L3. Dodatkowo najnowszy kernel pozwala na pracę najnowszych kart graficznych AMD na sprzęcie LoongArch. Ostatnią istotną zmianą jest dodanie trybu „zero RPM” do kart graficznych AMD serii Radeon RX 7000, dzięki czemu przy minimalnym obciążeniu wentylatory będą mogły się zatrzymać do zera.
Poprawki Intel
Do kernela 6.13 trafił sterownik układów graficznych Intela opartych o architekturę Xe3. Układ ten ma się znajdować w procesorach Panther Lake, których premiera planowana jest na połowę 2025. Dobrze wiedzieć, że Linux jest już na to gotowy. Dodatkowo w kernelu zagościło wsparcie dla Xeonów Clearwater Forest, czyli najnowszych, zapowiedzianych procesorów serwerowych od Intela oraz wsparcie dla technologii IFS (In-Field Scan), która pozwala na testowanie wybranych rdzeni procesora bez zakłócania pracy pozostałych rdzeni.
Pozostałe zmiany
Inne zmiany, jakie można odnaleźć w najnowszym kernelu to między innymi obsługa Atomic Write dla systemów danych EXT4 oraz XFS, usprawnione debugowanie USB4, wsparcie dla procesorów LoongArch, dodanie obsługi kart pamięci SDUC (Secure Digital Ultra Capacity) oraz dodanie wsparcia dla kilku starszych modeli iPad’ów i iPhone’ów.
Podsumowanie
Jak na wydanie latest-stable kernel 6.13 wnosi sporo zmian i jeśli posiadasz najnowszy sprzęt AMD lub planujesz zakup nowych procesorów Intela, to warto zainteresować się przejściem na nowy kernel. Pamiętaj, że jeśli korzystasz z dystrybucji rolling-release (np. Arch, CachyOS) to przy aktualizacji systemu otrzymasz też aktualizację kernela. Jeśli natomiast korzystasz z dystrybucji LTS, to lepiej pozostać przy kernelu wprowadzonym przez developerów i poczekać na oficjalne aktualizacje.
Mnie osobiście martwi – może całkiem nie potrzebnie – wizja dotarcia Rust do jądra. I pewnie nie ma w tym niczego złego. Przynajmniej z mej perspektywy nie powinno mieć to najmniejszego znaczenia, albowiem ani ze mnie programista, ani admin, ni nawet znawca świata IT. Ale nie o sam język chodzi, a o jego licencję. Martwi mnie, że korporacje zaczną dążyć do zamykania kodu jądra. Licencja, na której oparty jest Rust, umozliwia taką politykę. Dlatego jakoś nie przekonują mnie, kwestie bezpieczeństwa jego zastosowania. Może przesadzam, ale wyłapując w archwialnym materiale Jesini linuksa, słowa pewnego pana o tym, że systemd wciąż nie jest zamknięty, i dowiązany do tpm, to wszystko wskazuje właśnie na to. A skoro tak, to jednocześnie okazać się może, że ta wszędobylska wolność, jest tylko iluzoryczna.
Sporo o tym myślałem i widzę tutaj sytuację podobną do tej, w której jest Steam. Chodzi o ludzi! W Steam jest Gabe, który dba o to, żeby Steam zarabiał, ale nie poszedł ścieżką pieniądza. GNU ma Stallmana, Linux ma Torvaldsa i mam wrażenie, że wraz z tymi ludźmi odejdą pewne ideały, których może nie udać im się przekazać w 100%, znaleźć idealnego następcy. O pozostałe rzeczy bym się nie martwił. Umowa to tylko kawałek papieru, papier przyjmie wszystko i można zmieniać umowy. O utratę ludzi boję się jak o nic innego do tej pory w GNU/Linux…