Przez kilka ostatnich tygodni coraz częściej trafiałem na informacje związane z systemami z rodziny BSD. Każda kolejna wzbudzała we mnie coraz większą ciekawość i chęć sprawdzenia, czym tak w ogóle jest BSD, jakie systemy są dostępne i jak działają. Po krótkim rozeznaniu swoje kroki skierowałem w stronę systemu GhostBSD, który opisywany jest jako jeden z najbardziej przyjaznych użytkownikowi (szczególnie temu mniej obeznanemu w świecie BSD). Pobrałem więc obraz, przygotowałem do bootowania z USB i zainstalowałem system na moim PeCecie.
Recenzja? Nie do końca
Zanim przejdziemy do samego systemu GhostBSD chciałbym zaznaczyć, że to moja pierwsza wizyta w tej rodzinie systemów. Nie jestem w nich obeznany, a już na pewno nie jestem specjalistą. Poniższy materiał traktuj więc bardziej jako raport w stylu „Linuxiarz dobrał się do BSD”, niż recenzję opisującą dokładnie system. Jeśli znasz dobrze systemy BSD to proszę, nie denerwuj się na mnie za nieznajomość czegoś, co może wydawać Ci się podstawą. Jeśli natomiast nie znasz tych systemów to mam nadzieję, że poniższy opis pomoże Ci zrobić ten pierwszy krok. Zaczynamy!
Czym jest BSD?
Podobnie jak Linux systemy BSD należą do rodziny systemów wywodzących się z kodu UNIX. BSD jest jednak o wiele starszy niż Linux, pierwsza wersja powstała pod koniec lat 70-tych ubiegłego stulecia, więc dobija powoli do pięćdziesiątki! Całość rozpoczęła się od wydania pierwszego systemu pod nazwą 1st Berkeley Software Distribution, skąd wziął się skrót BSD. System ewoluował stopniowo do końcówki lat 80-tych, kiedy pojawiła się wersja 4.3, a wraz z nią rozłam kodu na kilka gałęzi. W latach 90-tych zaczęły pojawiać się różne odłamy systemów BSD. Powody były podobne do tych, przez które mamy tak wiele dystrybucji Linuxa – inna wizja na dalszy rozwój oprogramowania lub spory między osobami prowadzącymi projekty.

Jakie BSD są dostępne?
Dostępnych jest kilka odmian systemu BSD. Większość wykształciła się w latach 90-tych i jest rozwijana do dzisiaj, lecz jest kilka wyjątków. Jako pierwsze pojawiły się odłamy NetBSD oraz FreeBSD. Niedługo po nich pojawił się odłam OpenBSD będący zmodyfikowanym NetBSD, następnie DragonFlyBSD wywodzący się z FreeBSD. Wymienione wersje były przeznaczone głównie dla bardziej technicznych osób, które nie maja oporów przed korzystaniem z terminala. Z czasem zaczęło się jednak pojawiać coraz więcej systemów nastawionych na mniej zaawansowanych użytkowników, np. TrueOS, MidnightBSD czy omawiany tutaj GhostBSD. Systemy te mają wiele graficznych narzędzi służących do instalacji samego systemu, a następnie oprogramowania.

Instalacja GhostBSD
Pierwsze wydanie GhostBSD pojawiło się w 2010 roku, więc w świecie BSD jest to prawdziwa świeżynka. W czasie istnienia system przeszedł z projektu opartego na FreeBSD do oparcia go o TrueOS, aby wrócić ostatecznie do FreeBSD. Najnowsze wydanie pochodzi z połowy roku 2024 i numerowane jest jako wydanie 24.04.1. System oferuje środowisko MATE znane nam choćby z Linux Mint, ale jest ono skonfigurowane w delikatnie inny sposób. Mimo tego użytkownicy Linuxa powinni szybko się tutaj odnaleźć.
Sam proces instalacji nie jest skomplikowany. Po uruchomieniu systemu z pamięci przenośnej wita nas pulpit, a na nim skrót do programu instalacyjnego GhostBSD. Konfigurator instalacji pyta nas o kilka ważnych parametrów, a następnie przechodzi do instalowania systemu na dysku komputera. Całość bardzo przypomina instalację dystrybucji Ubuntu czy Mint. Po kilku minutach proces został ukończony, a ja mogłem przystąpić do restartu komputera i pierwszego uruchomienia systemu z dysku komputera.
Pierwsze wrażenia
Pierwsze uruchomienie komputera nie różniło się znacząco od tego, co widzę przy bootowaniu Linuxa. System ładuje niezbędne pliki, wczytuje interfejs graficzny, a następnie wyświetla na ekranie pulpit ze wszystkimi elementami nawigacyjnymi. Nie da się ukryć, że pierwsze kilka chwil potrzebowałem na przyzwyczajenie się do tego, że to nie jest Linux. Z automatu na przykład chciałem odpalić terminal używając klawisza „Super” i wpisując „terminal”. Takiego skrótu tutaj nie ma, a terminal chowa się w jednym z dostępnych w lewym górnym rogu menu. Gdy już znajdzie się wszystkie elementy nawigacyjne całość zaczyna być bardzo czytelna i przyjazna dla użytkownika. Po kilku chwilach znalazłem menu pozwalające na dostosowanie wyglądu systemu, udało mi się też uruchomić „neofetch” w terminalu (który korzysta z powłoki fish).
Instalacja oprogramowania
Po pewnym czasie testowania możliwości interfejsu stwierdziłem, że pora na test oprogramowania. Wyczytałem na stronie projektu, że za instalację pakietów w terminalu odpowiada menedżer pkg, a sama składnia poleceń jest bardzo podobna do Lunuxowej. Ważne jest, aby pakiet znajdował się w repozytorium BSD, a jeśli się znajduje to wystarczy wpisać po prostu „sudo pkg install nazwa_pakietu„. Zacząłem od instalacji Nano, co poszło bardzo sprawnie.
Po dokładnym zbadaniu narzędzia pkg doczytałem na stronie projektu, że istnieje dużo łatwiejszy sposób. Wystarczy z menu narzędzi systemowych uruchomić Software Station, gdzie w bardzo prosty sposób można wyszukać i zainstalować pakiety bez znajomości terminala. Wystarczy wpisać nazwę, wyszukać pakiet, dodać go do kolejki, a następnie zainstalować.
Narzędzie można porównać do dostępnego w CachyOS narzędzia Octopi. Najważniejsze jest chyba to, że nawet początkujący użytkownik jest w stanie bardzo szybko połapać się o co chodzi w narzędziu. Warto byłoby jednak dodać do systemu jakieś okno powitalne, które przeprowadzi wcześniej przez najważniejsze elementy – gdzie znaleźć oprogramowanie, jak dostosować wygląd i jak zainstalować nowe oprogramowanie.
Praca z systemem
Coś, co nazywam codzienną pracą z systemem jest dla mnie nie do odróżnienia w stosunku do Linuxa. Aktualnie pracuję na co dzień na Ubuntu 24.04 i CachyOS. Komputera używam do przeglądania sieci, poszukiwania informacji, oglądania YouTube, czasem Twitch, komunikacji na Discordzie i okazjonalnie edycji jakiejś grafiki. Wszystko to mogłem bez przeszkód zrobić także na GhostBSD i podejrzewam, że na dłuższą metę dopiero przy próbie montażu filmu czy nagrania gameplay’u trafiłbym na jakieś problemy.

Jeśli miałbym wskazać na jakieś kłopoty, na które trafiłem podczas pracy to znalazłem dwa. Pierwszy dotyczył dźwięku, który raz działał, innym razem nie. Czasami musiałem ręcznie przełączyć urządzenie wyjściowe na aktywnie podłączone (słuchawki na frontpanelu), innym razem mimo przełączenia dźwięk się nie aktywował i potrzebny był restart systemu. Druga rzecz to gry. Te, które są dostępne na Linuxie jako Open Source można w większości wyszukać i zainstalować bez problemów (np. 0 A.D., OpenArena, TuxKart), ale już na przykład ze Steamem miałem problem. Mimo zainstalowania pakietu Steam dla Linux nie mogłem go uruchomić. Pewnie wymaga to jakichś dodatkowych sztuczek, ale przez te dwa dni testów nie udało mi się tego odnaleźć. Pomijając jednak te dwie niedogodności reszta po prostu działa poprawnie.

Wnioski
Na chwilę obecną systemy BSD (nawet te najbardziej przyjazne) są skierowane typowo do użytkowników zaawansowanych, którzy dokładnie wiedzą, czego chcą od systemu. Dodatkowo raczej skupiających się na pracy, niż na rozrywce. Zerkając na obciążenie zasobów stwierdzam, że GhostBSD byłby idealny na starszego laptopa do programowania (choć tutaj też raczej bezpiecznie z tym „starszym”, gdyż GhostBSD wymaga co najmniej 4GB pamięci RAM). Podsumowując z perspektywy użytkownika Linuxów – BSD warto znać, choć ja osobiście zostanę przy dystrybucjach Linux, głównie ze względu na potrzeby.