Wiele osób patrzy na rok 2025 z wielkimi ambicjami. Do tej grupy można zdecydowanie przypisać użytkowników Linuxa, którzy wciąż marzą o „roku Linuxa”. Jest to mityczny okres, w którym systemy GNU/Linux mają przebić się do mainstreamu i realnie zagrozić systemom komercyjnym. Czy bieżący rok ma szansę stać się takim przełomowym rokiem?
Steam Deck i SteamOS 3
Nie jestem w stanie ubrać w słowa radości i wdzięczności, które mam w sobie myśląc o Valve, Gabe Newell’u czy Steamie w kontekście propagowania Linuxa jako platformy do grania. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że jest to korporacja ze Stanów i wszystko co tworzą może być przez wielu uznawane za „nie-do-końca-fraa-and-open-source”. Mimo tego nie da się zaprzeczyć, że mają ogromny wpływ na kształtowanie rozwoju gamingu na Linuxie. Pamiętam, jak w okolicach roku 2014 walczyłem pierwszy raz z bibliotekami Wine próbując odpalić na Ubuntu 14.04 gry z Windowsa. Na 10 testowanych tytułów pograć udawało się przeważnie w dwa, czasem trzy tytuły, a sama konfiguracja wymagała podążania za bardzo konkretnymi instrukcjami. Obecnie uruchomienie czegokolwiek zostało bardzo uproszczone dzięki warstwie Proton i z tej samej listy 10 gier nie uda się uruchomić jednej, może dwóch.

Na początku 2022 roku Valve uderzyło z podwójną siłą wydając magiczne urządzenie, które nazwano Steam Deck. Jest to bardzo sprytnie złożone urządzenie mobilne pracujące pod kontrolą specjalnie przygotowanej dystrybucji SteamOS. Dystrybucja ta oparta jest o Arch Linuxa, a dzięki dobremu dostosowaniu jej do sprzętu udało się osiągnąć bardzo dobre wyniki wydajności, nawet w grach AAA. Słupki wykorzystania Linuxa wystrzeliły w statystykach i obecnie przebijają już próg 2% użytkowników platformy Steam.

Kilka dni temu na targach CES w Las Vegas zaprezentowano pierwsze urządzenie mobilne innego producenta, które ma pracować pod kontrolą tego samego systemu co Steam Deck. Będzie to Lenovo Legion Go, a do sprzedaży ma trafić jeszcze w styczniu tego roku. Mocniejsza wersja urządzenia planowana jest natomiast na maj 2025. Oznacza to nie mniej, nie więcej niż to, że ilość graczy korzystających z Linuxa powinna jeszcze bardziej podskoczyć w statystykach.

Coraz więcej mówi się też o potencjalnej premierze SteamOS 3 jako dystrybucji możliwej do zainstalowania na dowolnym komputerze. To również mogłoby się przyczynić do zwiększenia ilości urządzeń składanych specjalnie po to, aby stały się centrami gier stawianymi przy telewizorze w salonie. Cóż, ja wiem, że sam bym tak zrobił, bo o ile w FPS-y wolę grać na monitorze z myszką i klawiaturą to gry wyścigowe i przygodowe wolę ogrywać na padzie siedząc wygodnie przed dużym ekranem. Oczywiście na razie jest to w sferze przypuszczeń i sieć jest raczej podzielona co do tego, czy premiera SteamOS będzie miała w ogóle miejsce. Nie pozostaje nic innego jak cierpliwe czekanie.

Nowoczesny styl nowych dystrybucji
Istotnym punktem dla wielu użytkowników jest nie tylko funkcjonalność, ale także sam wygląd systemu i prostota korzystania. Nie da się ukryć, że wiele dystrybucji może pochwalić się naprawdę pięknym designem nie odbiegającym od najnowszych standardów. Dystrybucja, która przychodzi ma na myśl jako pierwsza to Zorin OS, który od razu po zainstalowaniu jest gotowy do pracy a wygląda przy tym lepiej niż systemy komercyjne. Oczywiście nie każdemu pasuje taka stylistyka, ale mam tu na myśli bardziej nowoczesny design z wrażeniem lekkości, który może przyciągnąć wielu nowych użytkowników.

Kolejnym przykładem może być na przykład system Pop!_OS, który dzięki nawiązaniom do elementów „kosmicznych” w swoim designie również sprawia, że ma się ochotę zatrzymać na nim wzrok na dłużej. Do tego doskonała współpraca z kartami graficznymi NVIDIA, częste aktualizacje sterowników i systemów bezpieczeństwa oraz bardzo wygodny sklep z aplikacjami – wszystkie te elementy razem mogą sprawić, że coraz więcej użytkowników zacznie przekonywać się do systemów Linux.

Koniec wsparcia dla Windows 10
A teraz wisienka na torcie. W październiku tego roku system Windows 10 straci oficjalne wsparcie producenta. Oznacza to, że nie będą wydawane aktualizacje zabezpieczeń, poprawki sterowników czy ogólne bugfixy. Większość osób pomyśli teraz „no tak, to użytkownicy przejdą na Windows 11 i tyle”. Okazuje się jednak, że nie koniecznie będzie to takie łatwe. System Windows 11 w domyślnej instalacji wymaga modułu TPM, a do tego posiada niemałe minimalne wymagania sprzętowe. Liczba komputerów, które bez problemu pracują pod Windowsem 10, a nie nadadzą się do pracy z Windowsem 11 idzie potencjalnie w miliony, więc nie jest to błahy problem.

Z pomocą ma tutaj przyjść Linux. Zaczyna on być coraz częściej polecany jako alternatywa dla każdego, kto obawia się o bezpieczeństwo, a nie może pozwolić sobie na instalację Windowsa 11. Jest to więc potencjalny moment, w którym słupki wykorzystania Linuxa mogą po raz kolejny poszybować o kilka procent w górę. Patrząc na to jak dobrą prasę ma obecnie Linux jestem w stanie uwierzyć, że spora część użytkowników jest w stanie wykonać taki ruch.
Wnioski
Rok 2025 ma spory potencjał na to, aby stać się rokiem Linuxa. Jeśli zbierzemy w całość premierę SteamOS, wydanie Lenovo Legion Go, nowe wydania „ładnych” dystrybucji oraz zakończenie wsparcia dla Windows 10 to możemy spodziewać się sporego skoku ilości użytkowników Linuxa. Moja predykcja na koniec roku to 4-6% użytkowników na Steam i 8-10% globalnego market share wśród użytkowników komputerów i laptopów. Postaram się dołożyć do tego małą cegiełkę publikując materiały z testów różnych systemów, poradniki instalacji i konfiguracji oraz szerząc dobre słowo o Linuxie gdzie tylko się da.
Nie liczyłbym na jakiś skok. Tak jak windows phone miał fajniejszy UI tak Android zjadł go ilością działających aplikacji. Kupując sprzęt ludzie zazwyczaj chcą „w pełni móc korzystać z jego możliwości” co oznacza instalację tego co najpopularniejsze. Na szczęście Linux nie zarabia na liczbie użytkowników bo już dawno by go nie było. Inna sprawa, że sam ostatnio zainstalowałem córce Minta (na jej życzenie) i pojawiły się dziwne problemy z zależnościami, które praktycznie uniemożliwiają instalację softu z repozytorium. Poinstalowałem jej Flatpaki i Appimage’y, bo nie miałem czasu się tym zająć, ale to nie powinno tak wyglądać.
Nie zaprzeczam, większość osób pewnie będzie wolała zostać na niewspieranym już Windowsie 10 lub ostatecznie wymienić sprzęt, ale zawsze jest jakiś procent, który ma predyspozycje do przesiadki na Linuxa. Co do Minta – ciężko powiedzieć co się mogło wydarzyć. Zazwyczaj Mint po prostu działa, nie miałem nigdy problemów z repo.
Przetestowałem mnóstwo dystrybucji, aby zastąpić W10 na wysłużonym już laptopie. W moim przypadku kierowałem się wyglądem GUI zaraz po instalacji – chciałem, aby system po zainstalowaniu wyglądał w miarę nowocześnie. Choć nie do końca moje odczucia były zaspokojone to najbardziej do gustu wizualnie przypadł mi Ubuntu Budgie. Mint co prawda zaspokoił moje przyzwyczajenia z W10, ale wymaga doinstalowania ikon/szablonów. Szkoda, że zaraz po instalacji wygląda trochę ubogo.
Łatwe i szybkie przejście z Windowsa na Linuxa po wielu latach przyzwyczajenia jest bardzo trudne. Nie da się ukryć, że to dwa osobne środowiska i wielu rzeczy trzeba nauczyć się na nowo. Codzienna praca, jak korzystanie z przeglądarki, GIMP-a, poczty itp. praktycznie się nie różni, ale wystarczy chcieć doinstalować jakiś program i już mamy ścianę… Dlatego właśnie prowadzę Strefę, aby można było znaleźć jak najwięcej poradników i ułatwić sobie proces przejścia 🙂