Raz na jakiś czas mam dostęp do fajnych sprzętów, tym razem w moje ręce wpadł ASUS NUC 14. NUC to mini komputer przygotowany z myślą o środowiskach biurowych, gdzie nie jest istotna kosmiczna wydajność, a bardziej liczy się wytrzymałość i kompaktowy design. Komputer wyróżnia się tutaj wymiarami, bo dzięki sprytnej konstrukcji mieści się w kieszeni dżinsowych spodni!
Mini PC
Model, z którym mam do czynienia to ASUS NUC 14 MNK 2B wyposażony w czterordzeniowy procesor Intel N250 o taktowaniu 3.8 GHz, 16 GB pamięci RAM DDR5 oraz dysk M.2 NVMe o pojemności 120 GB. Chciałbym się tutaj na chwilę zatrzymać, bo to nie jest taka zwykłą konfiguracja! Jakimś cudem w pudełku o rozmiarach 135 mm x 115 mm x 36 mm upchnięto czterordzeniowy procesor zbudowany z wykorzystaniem litografii 7 nanometrów, który dodatkowo posiada zintegrowany układ graficzny obsługujący do 3 monitorów pracujących w rozdzielczości 4K. Oprócz tego wewnatrz znajdziemy 16 GB pamięci RAM DDR5 taktowanej częstotliwością 4800 MHz oraz super szybki dysk NVMe. Nie licząc karty graficznej muszę przyznać, że ten „maluszek” dogania wydajnością mojego PeCeta, a w niektórych względach nawet go wyprzedza! Wszystko to przy ułamku energii zużywanej przez duży komputer, bo porównując samo TDP procesora uzyskamy wynik o 59W (!) niższy.
Coś, na co warto dodatkowo zwrócić uwagę, to zasobność NUC-a w porty. Oprócz2 portów USB C, 4 portów USB 3.0 i 1 portu USB 2.0 znajdziemy gniazdo miniJack, Ethernet, Displayport oraz HDMI. Całkiem nieźle, jak na dostępną powierzchnię. Z mojej perspektywy ten PeCet to naprawdę świetne dzieło inżynierów, gdyż podczas podłączania NUC-a w miejsce, w którym zazwyczaj pracuje laptop odczułem różnicę tylko pod względem ekranu – tutaj po prostu go nie ma. poza tym wpasował się na stanowisko bez żadnego problemu.
Zakładając, że zamontujemy mini PeCeta na uchwycie VESA z tyłu monitora i podepniemy się do niego bezprzewodową klawiaturą i myszką mamy naprawdę fajnego sleepera, który przy bardzo niskim poborze energii może pracować jako całkiem wydajna maszynka biurowa. Ale nie samym biurem człowiek żyje, więc w tym teście sprawdzę, jak NUC poradzi sobie w kilku różnych zadaniach.
Wybór dystrybucji
Pierwszą zagadką, jaką musiałem rozgryźć było wybranie właściwego systemu. Po dłuższych dywagacjach stanęło na Archu, gdyż tam mogę łatwo przetestować pracę komputera na najnowszym kernelu. Dodatkowo Arch sam w sobie najmniej obciąża podzespoły i jak najwięcej wydajności zostaje wolne do pracy samych aplikacji. Nie czekając długo przygotowałem Pendrive’a z instalką Archa i rozpocząłem proces instalacji systemu.
Instalacja i konfiguracja
System załadował się bez żadnych problemów i po chwili mogłem rozpocząć instalację. Zdecydowałem się na instalację z pomocą archinstall, gdyż miałem na testy dosłownie 2-3 godziny (sprzęt musiałem zwrócić kolejnego dnia). Zdecydowałem się na środowisko KDE Plasma, instalacja przebiegła w pełni poprawnie. Po zainstalowaniu systemu dostosowałem delikatnie wygląd interfejsu i zainstalowałem kilka niezbędnych programów. Na żadnym etapie nie pojawiła się nawet najmniejsza trudność, wszystko po prostu zadziałało.
Praca w systemie
Po zalogowaniu się do Plasmy poczułem się od razu jak w domu – system był bardzo responsywny, wszystko uruchamiało się wręcz natychmiastowo. Gdybym nie wiedział, że to NUC, to pewnie w głowie pojawiłaby mi się myśl, że mam okazję pracować na bardzo fajnym PeCecie. Przeglądarka działa płynnie, bez kłopotów mogłem przejrzeć pocztę czy odpalić film na YouTube w 1080p. Po otworzeniu kilku kart na raz nie poczułem, aby system w jakikolwiek sposób zwolnił lub stracił na responsywności. Podobnie było z pozostałymi programami, jak GIMP, LibreOffice czy VLC – uruchamiały się bardzo szybko i żadne nieprawidłowości nie zwróciły mojej uwagi.
Game time!
Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym nie zainstalował od razu Steam’a i nie wypróbował kilku gier. Ze względu na zintegrowany układ nie mogłem za bardzo poszaleć, ale nie było też tak źle! Przez kilkanaście minut pograłem w LIMBO (zabieram się za materiał za tę grę zdecydowanie za długo…) oraz w Tomb Raider. Obydwie gry działały bardzo dobrze, choć w Tomb Taider pojawiały się czasami drobne zjazdy FPS (z płynnego 60-70 do około 40). Dla mnie to nadal świetny wynik i z pewnością nie narzekałbym na brak tytułów do ogrania posiadając tylko taki sprzęt.
Podsumowanie
NUC okazał się dużo fajniejszym i mocniejszym sprzętem, niż na początku mi się wydawało. Przed testami obawiałem się, że to próba wyciągnięcia pieniędzy od nieświadomych użytkowników, ale muszę zwrócić honor – mini PeCet daje radę! Żałuję tylko tego, że nie mogłem przygarnąć go na dłuższe testy, bo odpaliłbym kilka benchmarków porównujących wydajność na np. nowym laptopie i na mini PC porównując czas kompilowania kodu czy rozpakowywania archiwum. No nic, może uda się z kolejnym sprzętem, na który poluję i niedługo wrzucę na Strefę jego test.
Od siebie przyznaję komputerowi ASUS NUC 14 etykietkę „Linux Friendly” i z przyjemnością rekomenduję sprzęt wszędzie tam, gdzie nie zależy nam na graniu w najnowsze gry, a jedynie na wydajnej pracy w systemie. Przy tym gabarycie można zorganizować naprawdę fajne stanowisko w stylu minimalistycznym i być zadowolonym z codziennej pracy. A jak to wygląda u Was? Mieliście okazję pracować na podobnych sprzętach? Jak się wam podobały? Czekam na komentarze!
PS. To nie jest płatna współpraca, po prostu taki PeCecik wpadł mi w ręce i okazało się, że jest naprawdę fajny. Tak daję znać, żeby nie było, że coś wciskam czy reklamuję 😉