Od wielu lat pracuję z najróżniejszymi urządzeniami, które można znaleźć w serwerowniach i centrach danych. Czasami to zwykły komputer z Linuxem pełniący rolę małego serwera, innym razem to zespół profesjonalnych serwerów i NAS-ów zamontowanych w szafach RACK. Jeszcze innym razem okazuje się, że serwera w ogóle nie ma – jest VPS wykupiony u jednego z większych dostawców. W innych przypadkach mam do czynienia z wielowarstwowymi sieciami zbudowanymi w oparciu o dziesiątki urządzeń rozmieszczonych w wielu punktach dystrybucyjnych. Nie ważne czym trzeba zarządzać, zawsze potrzebne jest jakieś urządzenie pośredniczące. W zdecydowanej większości przypadków za to urządzenie służył mi laptop, ale ostatnie przygody sprawiły, że zmieniłem swoje podejście do tematu.
Skąd pomysł?
Podczas pracy w serwerowni padł mi laptop. Po szybkim przejrzeniu plecaka okazało się, że ładowarka została w biurze… Nie chcąc robić dodatkowych kilometrów samochodem i przede wszystkim tracić masy czasu na przebijanie się przez korki stwierdziłem, że spróbuje dokończyć pracę na smartfonie. Okazało się, że po wrzuceniu kilku narzędzi bez problemu podpiąłem się do pulpitu zdalnego Windowsa, a po SSH do serwera Linuxowego. Pozostałe rzeczy mogłem dokończyć przez panel webowy, który co ciekawe posiadał dashboard dostosowany do urządzeń mobilnych. Jedyne, z czym miałem problem podczas pracy to mały ekran, przydałby się odrobinę większy. W tym momencie mnie olśniło – tablet! Skoro poradziłem sobie na smartfonie, to na tablecie byłoby wprost idealnie. Tak oto powstał pomysł, następnie kopanie w dostępnych narzędziach, możliwościach Androida i przede wszystkim w samych możliwościach tabletów.

Istotne parametry
Oczywiście nie każdy tablet będzie dobry do zadania, jakim jest SysAdminowanie. Miałem do czynienia z kilkunastoma różnymi tabletami na przestrzeni ostatnich dwóch lat i powiem szczerze, że nie raz bardzo się zdziwiłem. Np. tablet Huawei zaskoczył mnie brakiem narzędzi Google i zablokowanym instalowaniem oprogramowania z plików .apk – widzi je jako archiwum i rozpakowuje. Tablety Lenovo zaskoczyły mnie natomiast swoją… powolnością w codziennej pracy. Wybór sprzętu jest więc bardzo istotny, aby nie denerwować się, że coś nie zadziała.
Wersja Androida
Obecnie najświeższe wydanie Androida to 16, opublikowane w czerwcu tego roku. W budżecie, który planuję przeznaczyć na tablet (o tym później) mogę zapomnieć o „szestnastce”, ale Android 15 jest już jak najbardziej w moim zasięgu. Pozwoli to na bezpieczną pracę, dostęp do nowych narzędzi oraz długi okres aktualizacji. Poprzednie wydania (13 i 14) nadal są wspierane, a średni czas wsparcia to około 4 lata, więc przy Androidzie 15 zostaną mi jeszcze 3 lata aktywnego wsparcia. W zupełności wystarczy.
CPU, RAM, Pamięć
Jeśli chodzi o parametry wpływające na wydajność, to mam w sumie niskie wymagania. Procesor z 6 lub 8 rdzeniami, 4 GB pamięci RAM (może być nawet rozszerzana) oraz 64-128 GB wbudowanej pamięci na dane. Parametry te wystarczą w zupełności do pracy z taskami SysAdminowymi, znacząco obniżając koszt „maszynki”.
Komunikacja
Tutaj również prosta sprawa – USB C, WiFi 5 i Bluetooth wystarczą, aby pracować wygodnie z tabletem. Jeśli do kompletu uda się znaleźć sprzęt, który posiada slot na kartę pamięci,to już w ogóle będę zadowolony. Pozostałe złącza (np. Ethernet, bo nie każda sieć ma dostęp do konfiguracji po WiFi) rozszerzę przez USB C.
Rozmiar
Wielkość ekranu, jak i całego tabletu to coś, co jest dla mnie bardzo istotne – między 8 a 9 cali to mój „sweet spot”. Mniejsze to już raczej zakres smartfonów, natomiast większe są niewygodne do pisania (brakuje mi kciuków, żeby ogarnąć cały ekran).
Cena
I tutaj najważniejszy parametr, czyli cena. Nie chcę wydać na sprzęt więcej niż 450 – 500 zł. Dlaczego? Bo to będzie dodatkowy sprzęt do konkretnych zadań i w pozostałym czasie pewnie będzie leżał na biurku i czekał na kolejne zlecenia. Poza tym nie będę używał tabletu do żadnych aplikacji 3D czy gier, więc szkoda przepłacać.

Modele do wyboru
W wybranym przedziale cenowym mam tak naprawdę bardzo ograniczony zakres. Kilka modeli chińskich marek jak Doogee czy Vanwin czy Oscal (o żadnej wcześniej nie słyszałem), TCL, Lenovo, Xiaomi i Samsung. Typowe marki chińskie od razu odrzuciłem, bo widać po nich, że są przygotowywane typowo jako urządzenia dla dzieci (kolorowe obudowy, pieski, kotki itp.). Skupiam się więc na w miarę znanych markach przyglądając się po kolei dostępnym urządzeniom.
Lenovo Tab M9
Tablet z ekranem 9 cali, 4 GB pamięci RAM, 64 GB pamięci na dane i 8-rdzeniowym procesorem MediaTek. Jak na moje potrzeby wręcz idealnie, ale jest mały kłopot – na pokładzie jest Android 12, który nie jest już w ogóle wspierany. To zdecydowanie wyklucza tablet z listy potencjalnych sprzętów do zakupu…
Lenovo Tab 10
Większy brat M9, wyposażony w podobny 8-rdzeniowy procesor MediaTek, ale znacznie młodszy, 4 GB pamięci RAM, 64 GB pamięci na dane i Androidem 14 na pokładzie (z możliwością aktualizacji do 15). Kłopot mam tutaj z dwoma rzeczami – po pierwsze to Lenovo, a nie mam z nimi za dobrych wspomnień, po drugie 10 cali, które jest dla mnie niewygodne do pisania. Na razie ten model ląduje na liście potencjalnych zakupów, ale najpierw porównam go z innymi znaleziskami.
TCL Tab 10
Absolutna ciekawostka – choć znam markę, to dla mnie jest raczej na równi z „chińczykami”. Na pokładzie 8-rdzeniowy MediaTek, 4 GB RAM, 128 GB pamięci na dane, ale niestety także ekran ponad 10 cali i Android 13 bez możliwości aktualizacji. Tablet niestety odpada z rywalizacji…
Xiaomi Redmi Pad SE
Kolejny sprzęt w tej półce cenowej to Xiaomi, który ma całkiem mocny procesor z 8 rdzeniami, 4 GB pamięci RAM, 64 GB pamięci na dane, wyświetlacz 8,7 cala 90 Hz (!) i oprogramowanie oparte o Androida 15. Wydaje się bardzo dobrym kandydatem, ale trzeb a pamiętać, że to nie jest czysty Android… Xiaomi pracuje z nakładką MIUI, która choć mocno optymalizuje pracę tabletu, to jednocześnie skutecznie potrafi blokować instalację oprogramowania spoza oficjalnych źródeł. W wielu egzemplarzach (w zależności od pierwotnego przeznaczenia tabletu) jest także problem z usługami Google i brakiem Sklepu Play. To niestety dyskwalifikuje dla mnie ten tablet…
Samsung Galaxy Tab A9
Na koniec zostawiłem sobie najciekawszy (moim zdaniem) sprzęt – tablet od Samsunga. Pod ekranem o rozmiarze 8,7 cala siedzi 8-rdzeniowy procesor MediaTek G99, 4 GB pamięci RAM, 64 GB pamięci na dane, a wszystko to jest zamknięte w bardzo ładnie wyglądającej obudowie. Tablet pracuje pod kontrolą Androida 14 z możliwością aktualizacji do wersji 15, co jest w zupełności wystarczającym rozwiązaniem. Oprócz tego jest slot na karty MicroSD, łączność WiFi 5, Bluetooth 5, a dodatkowo tablet dostępny jest w czarnym kolorze (większość konkurencji jest szara lub biała). Co bardzo istotne Android jest w miarę „czysty”, pozwala na szeroki zakres konfiguracji i instalację aplikacji spoza oficjalnych źródeł. Zerkając na to, co jest dostępne na rynku chyba będzie to najlepszy wybór.

A co z akcesoriami?
Wiem już, że do posiadanego sprzętu dołączy tablet Samsung i choć sam tablet potrafi bardzo dużo, to bez odpowiednich gadżetów ma mocno okrojone możliwości pracy. Poniżej wylistowałem kilka rzeczy, które dorzucam do przesyłki z tabletem, aby móc od razu zacząć testy pełną parą.
Etui
Tablet będzie jeździł ze mną w plecaku, więc pierwsze o czym pomyślałem to ochrona. Dobrałem do Samsunga etui w formie „książkowej”, które pozwala na wygodne podparcie tabletu w układzie „laptopowym”. W zestawie z etui jest klawiatura, ale o tym za chwilę.
Ochrona ekranu
Samo etui może nie wystarczyć, więc wyposażam tablet w szkło ochronne na ekran. Lepiej co pół roku wymienić szybkę, niż szukać kolejnego tabletu. Skorzystam ze zwykłego szkła ochronnego, bez hydrożeli czy innych specjalnych powłok.
Klawiatura
Dużo konfiguracji wprowadzam z klawiatury, więc aby ułatwić sobie zadanie dokładam klawiaturkę na Bluetooth. Dołączona do zestawu z etui klawiatura ma ciekawą funkcję – jest magnetyczna i trzyma się dzięki temu stabilnie w etui.
Mysz
Niezbędna przy pracy, nawet z dotykowym ekranem. Przy kopiowaniu danych czy wypełnianiu formularzy jest absolutnie niezastąpiona. Zdecydowałem się na skorzystanie z myszka mini w wersji na kablu USB, która leży sobie w szufladzie.
Hub USB C
Rozdzielacz portu USB C na 4 porty USB A. Dzięki temu podepnę do tabletu myszkę, adapter Ethernet, Pendrive’a czy nawet dysk SSD.
Adapter Ethernet USB C
Niezbędne przy pracy w serwerowniach. W wielu miejscach urządzenia nie posiadają możliwości połączenia bezprzewodowego i w grę wchodzi tyko kabelek.
Powerbank
Absolutny must-have – powerbank. W moim przypadku 10 000 mAh, co pozwoli na dwa naładowania tabletu do pełna. Biorąc pod uwagę, że na pełnej baterii pracuje dobre 8-10 godzin, to z tym powerbankiem będę miał 3 dni pracy w terenie bez dodatkowego ładowania.
Adapter HDD / SSD
Wielokrotnie zdarza mi się przerzucać dane w ramach zleceń, do czego niezbędne jest podłączenie dysku do urządzenia. Pozwoli na to specjalny adapter, a dyski 2,5” pobierają na tyle mało energii, że bez problemu zadziałają nawet z gniazda USB C tabletu.

Podsumowanie kosztów
Za sam tablet zapłaciłem 434,00 zł, natomiast za akcesoria wyszło łącznie 262,09 zł. Daje to niemałą sumkę 696,09 zł, co jednak uważam za naprawdę przyzwoitą cenę, jak na możliwości, które daje sprzęt – mobilność, czas pracy na baterii i uniwersalność. Zresztą, żeby nie rzucać słów na wiatr wszystko opiszę na Strefie. Zapraszam więc za kilka dni na mini-unboxning tabletu i akcesoriów, gdzie zaprezentuję cały sprzęt przy pracy. Planuję podzielić wpisy na część 2 z prezentacją sprzętu i konfiguracją samego systemu Android, oraz część 3, gdzie opiszę dokładnie z jakiego oprogramowania korzystam i jak je właściwie skonfigurować. Myślę też o 4 części, gdzie zabiorę tablet na rzeczywiste zlecenie i opiszę jak sobie poradził. Daj znać w komentarzu jak Ty patrzysz na taki sprzęt – czy Twoim zdaniem ma szansę zastąpić laptopa na biurku SysAdmina?
